Po pracowitym i upalnym lecie wracam do pichcenia w kuchni. Przyznam szczerze, że gorące dni nie sprzyjały mi na obcowaniu w kuchni przy palnikach z ogniem :P Wakacje minęły mi pod znakiem codziennej pracy, wolnych chwilach na rowerze oraz weekendach poza miastem. Przyszło zimno, a ja skulona i potulna wróciłam nad palniki, bo tu cieplej i smaczniej:)
W moim mieście powstaje McDonald, ale już dziś wiem, że będę jego wielką konkurencją :D Natchniona wizytą w burger barze w Warszawie postanowiłam się specjalizować w burgerach, które wcale nie muszą być kaloryczne. A ile przyjemności przynoszą podczas jedzenia... mmm już mi burczy w brzuchu!
Tak naprawę to nie mam dla Was jakiegoś wspaniałego i odkrywczego przepisu ale mogę Wam sprzedać pomysły, jakie wykorzystałam podczas robienia tego burgera.
Poo pierwsze:
1. Mięso na burgera, to mięso drobiowe, a konkretniej indycze. Więcej białka, mniej kalorii. A i wg mnie smaczniejsze. Do tego "kupa" przypraw, dwa jajka, trochę bułki tartej i tajemniczy składnik, który odpowiada za soczystość - WODA!
2. Bułeczki do burgera wcześniej posmarowałam masełkiem i włożyłam na chwilę do opiekacza, by nabrały chrupkości.
3. Sosu jakiego użyłam składał się z majonezu, keczupu i czosnku.
4. Jako "wkładu" użyłam sera żółtego, papryki, pomidora, kapusty pekińskiej, oliwek, korniszonów oraz cebulki, którą wcześniej podsmażyłam.
I tak oto powstał nienajgorszy burger, który nawet po ściśnięciu zmieścił się w buzi :D
Smacz!
Pozdrawiam Was- Mania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz